Lawendowy Zakątek Wesele

Lubicie netflixa? Ja bardzo. Chociaż ostatnio zastanawiam się czy nie zmienić obozu na inny serwis, np. HBO Max. Czemu o tym wspominam? A no dlatego, że nasza znajomość z Kasią i Mateuszem właśnie od tego się zaczęła. A miało być „normalnie”. Kasia wysłała maila z zapytaniem. Ja odpisałem. I po pokazaniu portfolio umówiliśmy się na spotkanie.

Podobno miałem na nim opowiadać o swojej pracy w dniu ślubu. Skończyło się na tym, że przez ponad godzinę dyskutowaliśmy o serialach które ostatnio oglądaliśmy. Momentem przełomowym było odkrycie jak razem uwielbiamy Bojack’a. Nie każdy po beznadziejnym 1 sezonie, dał szansę tej perełce. Dodatkowo Mati polecił mi wspaniałego kryminalno-psychologicznego Mindhuntera. Ja uświadomiłem ich, że istnieje coś tak cudownego w tej całej bibliotece śmieci jak Daredevil. Mam nadzieję, że zdążyli go obejrzeć (prawa przejął Disney i już go nie ma u wielkiej „Nki”).

Ale Marek są inne strony do pisania o filmach i serialach. No dobra. Idźmy dalej. Okazało się, że przyszli Państwo młodzi na miejsce wesela wybrali Lawendowy Zakątek. O dobrą zabawę miał zadbać dobrze mi znany Dj Adam Jurkowski. Brakowało tylko kameruna. Całe szczęście Kasia z Matim skorzystali z mojego polecenia i w ten sposób mieli skompletowany swój Dream Team na wesele.

Przygotowania Państwa Młodych

Nadszedł dzień ślubu. Ciekawą i wyjątkową rzeczą jest fakt, że państwo młodzi przygotowywali się w jednym domu. On na dole, Ona na górze. To było nie lada wyzwanie nie widzieć siebie nawzajem dopóki nie będzie się gotowym. Przygotowania zacząłem od sfotografowania Pana młodego. Po ponad godzinie udałem się na górę do Kasi. Zastałem tam świeżo odmalowane ściany, które bardzo pomogły mi w zrobieniu minimalistycznych portretów.

Kiedy już Mundur był dopięty na ostatni guzik, a welon nie wypadał z pięknej fryzury Kasi, Młoda Para udała się do ogrodu by zobaczyć się po raz pierwszy. First Look to jednak super sprawa. Polecam każdemu, sam go miałem w dniu swojego ślubu! Po otarciu łez ze wzruszenia, Kasia z Matim z radością wrócili do domu na błogosławieństwo rodziców. A następnie ślubnym orszakiem pieszo ruszyli do kościoła!

Ślub Strażaka

Jak mogliście już zauważyć Pan młody jest strażakiem. A jak strażak bierze ślub to cała ceremonia zaślubin jest jeszcze bardziej wyjątkowa. Przed kościołem czekały na nas wozy strażackie, a koledzy ze zmiany asystowali Parze młodej. Spędzili też całą mszę w środkowej nawie kościoła.

W czasie mszy nie brakowało wzruszeń. Starsza Kasi pięknie przeczytała czytanie, a oprawa muzyczna wprowadziła wszystkich gości w podniosły nastrój. Młodzi składając sobie przysięgę patrzyli sobie głęboko w oczy. Mi też troszkę oczy się zeszkliły w tym momencie ale ciii….

Przy wyjściu z kościoła na Państwa młodych czekał strażacki szpaler, z nietypową niespodzianką na jego końcu dla Pani młodej ;). Kasia i Mati udali się na bok by przyjąć życzenia gości. Bardzo lubię ten moment w dniu ślubu. Często zostaję do ich końca, co by nie stracić tych wszystkich uśmiechów i wzruszeń. Po życzeniach Kasia z Matim wsiedli do wozu strażackiego. Ale przed przybyciem na salę musieli zahaczyć o jeszcze jedno miejsce. Tradycją jest przywitanie małżonki bądź małżonka w jednej wielkiej strażackiej rodzinie. Po udanym wyzwaniu z wężem strażackim i przyjęciu życzeń Para młoda w końcu mogła udać się na zabawę.

Lawendowy Zakątek wesele

Jeśli czytacie uważnie, to wiecie już, że wesele odbyło się w Lawendowym Zakątku. Salę pięknie przystroił duet małżeński – pracownia umajone. Po przywitaniu przez gości pary młodej i odśpiewaniu „sto lat” przyszedł czas na pierwszy taniec. Za układ odpowiadała moja przyjaciółka Kasia. Wyszło po prostu spektakularnie. Zazwyczaj w tym momencie goście nieco schodzą z parkietu by zachować energię na późniejsze szaleństwo, ale nie z Adamem Jurkowskim. Jak tylko państwo młodzi ukłonili się po pierwszym tańcu z głośników poleciała…Astronomia. Już wtedy wiedziałem, że wrażeń tej nocy nie zabraknie. I dokładnie tak było.

Oprócz wynajęcia wybitnego wodzireja, pojawił się w końcu i on. Legenda podlaskiej biesiady weselnej. John Akordeon. Człowiek, który poderwie do „hej sokoły” największego sceptyka tego typu atrakcji weselnych. Parkiet płonął non stop! By nieco ochłonąć, w czasie jednej z przerw wyszliśmy na zewnątrz by zrobić zdjęcia z zimnymi ogniami. Klasyk którego nie może zabraknąć.

A ja się cieszę, że i mnie nie zabrakło tego dnia. Kasia Mati jednym słowem, dziękuję za zaufanie :*.

Jeżeli całość Ci się spodobała, będzie mi bardzo miło jak zostawisz komentarz. Jeżeli ciągle Ci mało, zapraszam do innych historii na moim blogu. A jeśli sam planujesz wesele napisz do mnie tutaj. Nie musi być strażackie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *